home Lifestyle Uwaga na greenwashing!

Uwaga na greenwashing!

Greenwashing to zjawisko znane nie od dziś. Choć od dawna uważa się je za nieetyczne, wielkie i małe firmy wciąż decydują się na działania co najmniej dyskusyjne, w trosce o koszta i dobry PR zasłaniając się fałszywie rozumianą ekologią. Jakie tricki stosują? Na co warto uważać? Sprawdź, jak nie dać się nabrać na ekościemę!

Ekologia a hotelowe ręczniki

Choć wydaje się, że trend na bycie eko to całkiem nowy wynalazek, tak naprawdę z manipulacjami w tym zakresie mamy do czynienia już od dawna. Sam greenwashing zyskał swoją nazwę już w połowie lat 80, choć zjawisko z pewnością jest starsze. O co w nim chodzi? Najkrócej rzecz ujmując to po prostu tłumaczenie pewnych działań troską o środowisko, podczas gdy z ekologią nie ma to nic wspólnego. Za przykład może posłużyć praktyka pewnego amerykańskiego hotelu. Zasłaniając się dbałością o Ziemię, obsługa namawiała gości do… rzadszej wymiany ręczników. Nietrudno domyślić się, że chodziło wyłącznie o zredukowanie kosztów. To jednak tylko jeden z przykładów nieetycznych działań w hotelach, opisanych przez Jaya Westervelta, twórcę określenia greenwashing. W opublikowanym w 1984 roku artykule napiętnował on tego typu akcje, zwracając uwagę społeczeństwa na problem oszustw „na środowisko”.

Zaskakująca pomysłowość

Nie tylko hotele w imię oszczędności pokusiły się na ekościemę. Jak podaje raport The Greenpeace Book of Greenwash, przygotowany w 1992 właśnie przez Greenpeace zjawisko jest o wiele szersze i obejmuje różne gałęzie przemysłu. Śledzeniem akcji określanych również jako „zielone mydlenie oczu” zajmują się również inne organizacje. Jest to między innymi TerraChoice, które w 2011 roku przygotowało statystykę, z której wynika, że przynajmniej jedną cechę greenwashingu zauważono w aż 98% przebadanych produktów. Ta ogromna liczba uświadamia jednak, jak potężne jest to zjawisko i jak często padamy ofiarami przekłamań, niedopowiedzeń i oszustw… o czym nawet nie mamy pojęcia.

Uwaga na greenwashing!

Greenwashing niejedno ma imię…

Co poza ręcznikami w pokojach może być przykładem ekościemy? Niektóre praktyki mogą nas zaskoczyć! Jednym z najpopularniejszych sposobów na „zielone mydlenie oczu” jest wskazywanie, że nie stosuje się szkodliwych dla środowiska substancji, które… tak naprawdę od dawna są nielegalne. Jeśli więc producent dezodorantów twierdzi, że jego produkty nie zawierają freonu, to jest najzwyklejsza w świecie ekościema: ten składnik od lat jest zakazany! Innym popularnym zabiegiem jest traktowanie słów „ekologiczny” i „naturalny” jako synonimów. Nie jest to zgodne z prawdą – niektóre substancje występują w naturze, ale szkodzą środowisku, o czym warto pamiętać. Nieuczciwi producenci stosują greenwashing również poprzez zakłamywanie rzeczywistości. W jaki sposób? Na przykład nie wspominając, jak nieekologiczne są składniki pozornie ekologicznego przedmiotu, albo jaki ślad ekologiczny pozostawia wyprodukowanie przyjaznego środowisku opakowania.

Grunt to czujność

Czy jesteśmy skazani na ekościemę? Choć wydaje się, że to zjawisko otacza nas ze wszystkich stron, ochronić możemy się całkiem łatwo. Jak to zrobić? Najlepiej po prostu zachować zdrowy rozsądek i nie wierzyć we wszystko, co się słyszy. Każde pięknie brzmiące hasło warto sprawdzić w kilku, wiarygodnych źródłach i śledzić na bieżąco komunikaty organizacji ekologicznych na temat substancji i składników wycofanych z produkcji. Dobrym pomysłem będzie też obserwowanie marki, którą podejrzewamy o nieuczciwe praktyki. Jeśli temat ochrony środowiska milknie po dwóch czy trzech postach na Facebooku, nie miejmy złudzeń – to po prostu greenwashing!

Rate this post

Dodaj komentarz

Podpis jest dobrowolny - nigdzie nie zostanie użyty lub zapisany.